`

Zapraszam!!!

Historia Wysiedlenia Grabowa

 

 

Historia wysiedlenia

 

mieszkańców Grabowa Szlacheckiego.

               

 

 

 

 

 

             W okolicach Grabowa Szlacheckiego na trasie kolejowej Łuków – Dęblin został ostrzelany przez oddział partyzancki Karima Achmetowa pociąg, wiozący żołnierzy niemieckich. W odwecie za ten akt żandarmeria niemiecka udając partyzantów wymordowała całą pięcioosobową rodzinę. Wracając urządzili łapankę i kilku młodych ludzi wywieziono na roboty do Niemiec.

Na tym się jednak nie skończyło.

1 lutego 1944 roku hitlerowcy spacyfikowali Grabów Szlachecki. W akcji wzięły udział następujące formacje hitlerowskie: 8 żandarmów, 12 policjantów granatowych, 21 schutzpolizei, 21 sanderdienstmanów, 51 z batalionu Obrony Krajowej stacjonującego w Puławach oraz pluton ochrony rzeźni w sile 36 żołnierzy. Akcję ubezpieczał pociąg pancerny.

O świcie oddziały hitlerowskie otoczyły wieś i całkowicie ją wysiedliły. Do obozu w Lublinie wywieziono 298 mieszkańców, w tym 78 dzieci. Kilku osobom udało się zbiec z transportu. Inwentarz żywy należący do mieszkańców oddano do dyspozycji landwirta w Rykach.

 

 

 

 

 

 

 

Tak to wydarzenie wspominają mieszkańcy, świadkowie tamtych wydarzeń:

 

 

pierwsze wspomnienie:

 

„O piątej rano usłyszałem głośne stukanie do drzwi. Zobaczyłam Niemców, jeden z nich powiedział, że mamy zabrać ze sobą ciepłą odzież i jedzenie na pięć dni. Wartościowe rzeczy, pierzyny, poduszki zostawić przy szkole, krowy przywiązać do drewnianego płotu Gajaszków (znajdującego się w sąsiedztwie szkoły). Wcześniej, poprzedniego dnia piekłam chleb. Było w zwyczaju pieczenie większej ilości chleba, który dzieliliśmy miedzy sobą. Jeden okrągły bochenek zostawiłam sobie i Mietkowi, swojemu synowi. Mąż był wtedy w Gęsiej Wólce u moich rodziców. Wszystkich mieszkańców zgoniono przed szkołę. Matki z dziećmi miały wejść do środka. Żadna nie chciała, obawiając się, że budynek szkoły będzie podpalony przez Niemców. Całe szczęści, że nie było mrozu. Wszystkim zebranym mieszkańcom wioski Niemcy kazali ustawić się czwórkami i iść w stronę stacji kolejowej, by tam wsiąść do pociągu towarowego jadącego do Lublina na Majdanek. Pięcioletni Mietek powiedział wtedy do mnie – Mamo! Ja nie chcę na Majdanek! Czułam, że czeka mnie tylko jedno. Zaryzykowałam. Podeszłam z dzieckiem do Niemca. Powiedziałam, że nie jestem tutejsza, że przyszłam tylko w odwiedziny. Nie wylegitymował mnie, kazał mi tylko stanąć na boku, przy domu Serglowej. Bałam się. Myślałam, że mnie rozstrzelają razem z dzieckiem. Słyszałam jeszcze,  jak córka siostry męża mówi do swojej matki – Mamo, ciocia z Mietkiem nie jadą na Majdanek, a my dlaczego jedziemy?

Ludzie odeszli odprowadzeni przez Niemców na stację, a mnie Niemcy kazali uciekać. Z dzieckiem na plecach i tobołkiem poszłam drogą w kierunku przejazdu kolejowego, by dojść na Wojciechówkę i stamtąd na Gęsią Wólkę. Po drodze spotkałam wychodzących z lasu na Rzyczynie partyzantów, którzy dowiedzieli się o wysiedleniu. Mówili, że mieli zamiar odbić mieszkańców Grabowa, ale zrezygnowali, bo się rzezi ludzi obawiali.

W tym czasie Grabów był plądrowany przez Niemców. Zabierali drewno przeznaczone na budowę. Rozkradali wszystko, co miało jakąś wartość.”

 

2 wspomnienie:

 

„ 1 lutego 1944 roku, gdy jeszcze było ciemno, nad ranem, wyładowali się Niemcy z pociągu i okrążyli wioskę. Chodzili po mieszkaniach, wyciągali wszystkich. Można było zabrać ręczny pakunek. Kobiety i dzieci musiały wejść do szkoły, a mężczyźni zostali na placu szkolnym. Wszystkich pilnowali ustawieni wokoło żandarmi. Niemcy przywieźli swoich pracowników, którzy bydło i świnie zabierali i wywozili do dworów. Nowe domy rozbierali i też wywozili. Potem ludzi ustawili na drodze, obstawili Niemcami i doprowadzili do torów, gdzie czekał podstawiony pociąg z towarowymi wagonami. Ludzi załadowali na gęsto do wagonów. Pod konwojem ruszyliśmy w drogę. Na drugi dzień dojechaliśmy do Lublina. Wyładowali nas, ustawili w szeregi i poprowadzili do łaźni.”

 

Wysiedleni mieszkańcy Grabowa zostali przetransportowani do Lublina, do obozu. Tylko nielicznym udało się zbiec z transportu. Niektórych wykupywała rodzina, pomagał też Polski Czerwony Krzyż. Część ludności, która została zakwalifikowana przez hitlerowską komisję wywieziono na przymusowe roboty do Niemiec, a ci, którzy próbowali ucieczki, zostali osadzeni w więzieniu na Zamku Lubelskim.

 

 

 

Jeden z mieszkańców mówi:  „ to cud… to było 1 i 2 lutego, a więc też w Święto Matki Bożej Gromnicznej… To cud – Matka Boża nas ochroniła – nikt z wysiedlonych nie zginął…”

 

 

W 65 rocznicę wysiedlenia Grabowa mieszkańcy ufundowali pomnik i tablicę upamętniającą tamte tragiczne wydarzenia.